Historia
Wyobraźcie sobie sytuację – na rynku Mercedes zbiera żniwo dzięki modelowi 500E, zaś BMW odcina kupony wraz z drugą generacją BMW M5. A co z Audi? W Ingolstadt panuje gorączka, gdyż firma nie ma samochodu, który na rynku godnie powalczy z konkurencją. I ktoś wpada na pomysł, by zwrócić się do Porsche.
Wyobrażacie to sobie? Grupa przedstawicieli Audi odwiedza ludzi z Porsche. W dużym skrócie mogło wyglądać to w ten sposób:
- Potrzebujemy waszej pomocy, chcemy stworzyć allebeste samochód, taki, żeby w Stuttgarcie, wiecie, w Mercedesie i w Monachium płakali z żalu przez długie noce.
- Dobra, wchodzimy w to! Co możecie nam zaproponować?
I tu Audi wysuwa model 80 jako bazę do prac nad protoplastą modeli RS. Początek lat 90. ubiegłego wieku rysował się dla Audi w nudnych barwach. Niemcy z Ingolstadt potrzebowali auta, które nie tylko nawiążę równą walkę z konkurencją, ale pokaże światu, że firma nadal potrafi produkować samochody podobne do legendarnego Quattro.
Bebechy od Porsche
Audi postanawia zaskoczyć świat i tłumaczy Porsche, że nowy model będzie w nadwoziu kombi. Bazą jest pięciocylindrowy silnik o pojemności 2,2 litra z Audi S2. I tu zaczyna się praca inżynierów Porsche. Panowie z Zuffenhausen wyrzucają turbosprężarkę, montując większą, która daje ciśnienie 1,4 bara. Do tego dokładają większy intercooler oraz, już ze swoich magazynów, pompę paliwa i wtryskiwacze.
Modyfikacje inżynierów Porsche dają 313 KM oraz 410 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Moc na asfalt trafia poprzez wizytówkę Audi, czyli napęd Quattro, a pośrednikiem w transferze jest 6-biegowa skrzynia mechaniczna. Idźmy dalej. Porsche grzebało nie tylko w silnik. W Zuffenhausen postanowili przeszczepić do RS2 układ hamulcowy z flagowych produktów Porsche. I tak 4-tłoczkowe hamulce są z 968 Clubsport, a opcjonalnie można było zamówić jeszcze lepszy układ hamulcowy, bo żywcem przejęty z Porsche 928 S4.
Lustereczko powiedz przecie
Wnętrzności od Porsche to jedna strona medalu. Audi pozwoliło Porsche na wiele. To sprawiło, że gdy otworzymy maskę na silniku zobaczymy napis "Powered by Porsche". Wprawne oko dostrzeże również elementy nadwozia wzięte z magazynów w Zuffenhausen. Mamy felgi, kierunkowskazy oraz lusterka takie same, jak w ówczesnym Porsche 911. Do tego na czerwonych zaciskach hamulców widnieje napis Porsche.
Wnętrze z kolei bardzo przypomina te z klasycznych, nazwijmy to cywilnych modeli Audi. Wyróżniają się elementy z prawdziwego włókna węglowego i sportowe fotele Recaro. Ciekawostka jest taka, że fotele mają dźwignię do odchylania oparcia. Po co ona w kombi? Jasne, jest zbyteczna, ale fotele są to te same "kubły", które montowano w dwudrzwiowym Audi S2.
Dotknąć legendy
Tak się składa, że ostatnio często odwiedzaliśmy tor w Kielcach. To tam mogliśmy obcować z Audi RS2. Moc 313 KM wbija w fotel w starym dobrym stylu. Zabawa zaczyna się powyżej 3000 obr./min. Wtedy w niemieckie wnętrzności wstępuje diabeł. Pierwszą setkę fabryczne RS2 osiągało o upływie 5,4 sekund (max. 262 km/h). Ostre przyspieszenie czuć każdą komórką ciała, a przy tym słychać jak pracuje mechanika, nieskalana elektronicznymi dodatkami.
Kopnięcie w pedał gazu jest jak smaganie batem dzikiego zwierzęcia. Tył auta chce uciekać, tańczyć i dziko nadskakiwać, ale dla kierowcy to łatwe wyzwanie, które przeradza się w świetną zabawę. Jeśli chcesz, auto czterema kołami idzie poślizgiem potulnie jak baranek. Zawieszenie, ustawiane przez inżynierów Porsche, jest tak twarde, że na nierównościach czujesz się jak piłeczka z maszyny losującej. Jednak jesteś w stanie to przełknąć, bo na twarzy częściej gości uśmiech, niż grymas niezadowolenia.
Pradziad
Audi RS2 jest autem fenomenalnym. Samochód, który w dzisiejszych czasach wyśrubowanych norm spalin, wpajania nam, że hybrydy to przyszłość, nigdy by nie powstał. I nawet, jeśli dziś popatrzymy na to, że Audi i Porsche należą do jednej firmy, to nikt w Wolfsburgu nie wydałby zgody na taki projekt, jakim jest RS2. Koszty i chłodna kalkulacja. Obie marki mają zdobywać klientów i nie czas na kombinowanie.
Protoplasta linii RennSport jest świetną propozycją, gdy szuka się wyjątkowego klasyka. To jednak drogi samochód, gdyż poszukiwania trzeba zacząć od 60 tys. złotych. Mamy wtedy szansę na zakup egzemplarza, jeżdżącego, który jednak będzie wymagał wkładu własnego. Jeśli chcemy wychuchaną sztukę, to musimy liczyć się z kwotami rzędu 90 000 złotych. Do tego musimy liczyć się z wysokimi kosztami części zamiennych, które potrafią kosztować po kilka tysięcy złotych. W Polsce jest podobno tylko 8 egzemplarzy RS2, z tego tylko 4 jeżdżące. Łącznie Audi stworzyło 2908 egzemplarzy RS2, z tego tylko 4, słownie CZTERY sztuki wersji sedan.
Komentuj:
Brak komentarzy! Wypowiedz się, jako pierwszy!