Cała bryła auta, jego stylistyka, to popis francuskiego stylu projektowania samochodów. Auto jest nietuzinkowe i takie zapewne miało być, gdy w 2010 roku zadebiutował DS 3, pierwszy model z nowej gamy, która prawie miesiąc temu została oficjalnie ogłoszona nową, osobną marką francuskiego koncernu. I tu zatrzymamy się na sekundę, przy tych dwóch literach. Nie tak dawno na wrocławskiej ulicy minął mnie oryginalny DS, kultowy klasyk, poruszający się zasłużenie na żółtych tablicach. Fenomen. Dowód na to, jak doskonała jest ludzkość i co potrafi stworzyć własnymi rękami. DS był przełamaniem wszelkich granic i zasad. Dlatego dziś jest samochodem kultowym. Marka DS ma kultywować ten trend.
DS 3 nie jest tak radykalny jak jego pradziadek, ale nie odmówisz mu wyszukanego wyglądu. Jeśli są tacy, którzy powiedzą o nim paskudny, brzydki, to proponuję spojrzeć w lustro. W przeciwieństwie do MINI Coopera i Fiata 500 DS 3 nie jest współczesną wersją legendy, to auto zaprojektowane od zera, mające pisać swoją własną unikatową historię. Zaprojektowany ze smakiem, tak można określić wygląd DS 3. Każdy detal cieszy oko, jak choćby emblemat DS zamknięty w bocznej części tylnego klosza, czy owe tylne światła, dające złudzenie spoglądania w tunel bez końca. Detale to mocna strona DS. Dodatkowo po liftingu Citroen wprowadził nowe elementy personalizacji i każdy powinien znaleźć swój własny motyw, pasujący do jego wizerunku.
Podoba mi się DS 3 i nie zamierzam tego ukrywać. Mam jednak pretensje do Francuzów. Otóż po liftingu praktycznie nie zmienili wnętrza auta. Zajmując miejsce za kierownicą i rozglądając się po kabinie, zauważamy wiek tego modelu. Widać potrzebę zmian. Cały panel, którym sterujemy radiem i mediami, trąci myszką. Nie do końca przekonuje mnie również duży, okrągły wyświetlacz, przekazujący informację o ustawionej w danym momencie temperaturze. Rozumiem, chwalić się zegarkiem specjalnie zaprojektowanym, ale panelem klimatyzacji? Zawiodłem się na obrazie z kamery cofania. Płacimy za nawigację, kamerę i czujniki z tyłu dodatkowe 4 000 zł. Kamera jest zamontowana bardzo nisko, co jest sporym plusem, ale kompletnie nie jest przydatna wieczorem. Tu uwidacznia się wada sposobu zamontowania kamery, jest źle oświetlona, przez co bardziej polegasz na czujnikach niż na ciemnym obrazie kamery. Świetne są za to fotele. Po pierwsze wygodne, po drugie bardzo dobrze trzymają na boki.
I tu czas na najprzyjemniejszą rzecz, czyli jazdę! Nasz parking odwiedził egzemplarz dopasowany według poziomu Sport Chic z motorem 1,6 THP, dostarczającym moc 156 KM. Tak dobrane stado zaprzęgnięte do DS 3 jest wystarczające, by satysfakcja z podziwiania wyglądu przerodziła się w frajdę z jazdy. Silnik "gada" wyśmienicie, a każde naciśnięcie pedału gazu zapala lampkę euforii. Jasne, nie wciska w fotel, ale w ułamku sekundy dochodzi do ciebie myśl, że siedzisz w nieźle zaprojektowanym aucie z precyzyjnym silnikiem. Układ kierowniczy sztywny dopasowany do sportowo zestrojonego, twardego zawieszenia. Całość składa sie na gadżet, idealny narkotyk, który uzależnia i nie towarzyszą mu skutki uboczne, bo i średnie spalanie na poziomie 7,8 l /100 km jest do przełknięcia.
Świetny samochód, z kilkoma wadami, ale te można przemilczeć. Wygląd, to jak jeździ są jego mocnymi atutami. Problem w tym, że trzeba wiedzieć, na co się piszesz. Kobietom przypadnie do gustu design, dozownik perfum w środku i duża ilość personalizacji. Będą jednak narzekać na twarde, sztywne zawieszenie. Mężczyźni pokochają silnik i właściwości jezdne, choć może ich dopaść uczucie posiadania samochodu opracowanego dla kobiety. Tak źle i tak niedobrze. Zauważyłem również, że powyższe zarzuty spokojnie dopasujesz do MINI Coopera. Przewagą konkurenta z Wielkiej Brytanii są lepsze, gokartowe właściwości jezdne. Zgadza się, ale gdybym miał wybierać, to zdecydowałbym się na DS 3, na przekór wszystkim. Mimo że Francuzi każą za taki egzemplarz, jak ten testowy, zapłacić ok. 96 tys. złotych.
Ostatnie komentarze z Forum mojeauto.pl:
Dodaj swój komentarz +