1. mojeauto.pl >
  2. motogazeta >
  3. Testy samochodów >
  4. Renault Grand Scenic 1.2 TCe: Duże auto z małym silnikiem

Renault Grand Scenic 1.2 TCe: Duże auto z małym silnikiem

Minivany nie mają łatwego życia. Moda na wszelkiej maści crossovery sprawia, że nabywcy coraz rzadziej spoglądają na typowo rodzinne auta, jakimi są takie modele jak Renault Scenic. W naszym teście przedłużona, siedmiomiejscowa wersja Grand Scenic z malutkim, bo zaledwie 1,2-litrowym silnikiem benzynowym.

Renault Grand Scenic 1.2 TCe: Duże auto z małym silnikiem
Identyczne wersje silnikowe oraz wyposażeniowe, niemal taki sam wygląd zewnętrzny (podstawowa różnica to wygląd tylnych świateł - te w Scenicu ciągną się wzdłuż tylnego słupka i skręcają do środka, a te w Grand Scenicu również umieszczone są na tylnym słupku, ale ostatecznie zakręcają na boki nadwozia) i tylko dodatkowe centrymety odróżniają wersję Grand od zwykłego Scenica. Grand Scenic jest dłuższy o prawie 21 cm i ma o 7 cm większy rozstaw osi. A wszystko po to, by wewnątrz zmieściła się dodatkowa para foteli, które łatwo i szybko możemy rozłożyć bądź schować w podłodze bagażnika.

4.573 mm długości to jednak nie jest aż tak wiele i nie oszukujmy się, że Grand Scenic może posłużyć siódemce dorosłych jako środek transportu na wakacyjne wojaże. Owszem, dorosły o przeciętnym wzroście zmieści się na tylnym siedzeniu, co sprawdziliśmy nawet na własnej skórze, ale po godzinnej przejażdżce lepiej nie poruszać z nim tematu komfortowej jazdy Renault. Te wakacyjne podróże w siódemkę to kiepski pomysł jeszcze z jednego względu. W takiej konfiguracji zmieszczą się bowiem w bagażniku może ze dwie torby i to niekoniecznie te o rozmiarze XXL.

Dwa tylne miejsca powinny nam służyć co najwyżej jako wyjście awaryjne bądź miejsce, gdzie będą przesiadywać dzieci i to takie, których liczba lat jest wciąż jednocyfrowa. Choć z dziećmi może być inny kłopot. Otóż nasz testowy egzemplarz wyposażony był w DVD z dwoma ekranami wbudowanymi w zagłówki przednich foteli. W skład tego zestawu wchodziły również dwa piloty oraz słuchawki bezprzewodowe. Całość działała bez zarzutu i stanowi świetne remedium na długie podróże i narzekające na nudę dzieci. Trudno zatem wyobrazić sobie sytuację, by dzieci chętnie rezygnowały z takiej atrakcji i posłusznie zajmowały miejsca w trzecim rzędzie.


Renault Grand Scenic, jak przystało na prawdziwego minivana z krwi i kości, ma mega funkcjonalne wnętrze, które można aranżować wedle swoich różnorakich potrzeb, a przy tym bardzo wygodne. Siedzenie w drugim rzędzie można przesuwać, pochylać ich oparcia, składać, a nawet wymontować, dzięki czemu pojemność bagażnika można regulować od 564/702 (w konfiguracji pięciomiejscowej) do 2063 litrów. Transport lodówki jak najbardziej jest możliwy. Do tego liczne schowki - w tym olbrzymi pomiędzy przednimi fotelami, który jest jednak przesuwany i gdy w czasie jazdy mocniej się zaprzemy łokciem, może on nam się niespodziewanie przesunąć. Miejsca na ramiona czy nad głową nie powinno nikomu zabraknąć, a wrażenie sporej przestronności potęguje jeszcze szklany dach (dwuczęściowy, otwierana tylko przednia część). Do tego fotele mają dość wyodne siedzisko i dłuższa podróż nie będzie specjalnie dokuczliwa.

Zgodnie z francuskimi trendami wykończenia wnętrz aut za kierownicą nie ma nic. Zegary, w przypadku naszego Grand Scenica zastąpione przez wyświetlacz, powędrowały na sam środek deski rozdzielczej. Obok sporego wyświetlacza, na którym znajdziemy wskazania cyfrowego prędkościomierza, obrotomierza, komputera pokładowego, znalazł się również nieco mniejszy wyświetlacz układu multimedialnego. A ponieważ to trochę daleko od miejsca kierowcy, na podłokietniku znalazł się mały panelik do jego obsługi. Wykończenie wnętrza sprawia dobre wrażenie i nie mamy żadnych zastrzeżeń ani do użytych materiałów, ani do ich spasowania.

Choć kierowca ma całkiem sporą alternatywę jednostek napędowych w ofercie Grand Scenica, to jednak poszukiwania mocniejszego silnika benzynowego zakończą się niepowodzeniem. Renault poszło w downsizing i najmocniejszy silnik na benzynę ma zaledwie 1197 cm3 pojemności skokowej i 130 koni mechanicznych mocy. Jak na potężnego minivana wartości te nie robią zbyt dobrego wrażenia. Również i maksymalny moment obrotowy na poziomie 205 Nm wygląda przeciętnie. Efekt jest taki, że w dynamicznej jeździe zarówno kierowca, jak i Grand Scenic męczą się dość mocno. Kierowca, bo musi mocno operować prawą stopą i prawą dłonią, a silnik, bo częste wędrówki po całym zakresie obrotów, nie sprzyjają oszczędnej jeździe. Próby sportowej jazdy będą się kończyć spalaniem na poziomie nawet dziesięciolitrowym (podobnie jak i jazda z prędkościami autostradowymi). Na szczęście jest i drugie oblicze - łagodniejsza jazda sprawi, że możemy zejść bez większych problemów nawet poniżej granicy 7 l/100 km.

Renault Grand Scenic nie ma żadnych aspiracji do bycia usportowionym minivanem. Nie mamy żadnego trybu sport, usztywnionego zawieszenia ani innych tego typu rozwiązań. Na pierwszym miejscu jest wygodna jazda i z tego zadania wywiązuje się więcej niż dobrze. Zawieszenie świetnie sprawdza się nawet na nieco większych nierównościach, a nieco przewspomagany układ kierowniczy nie jest problemem przy spokojniejszej jeździe. Zapomnijmy jednak o dynamicznie pokonywanych zakrętach. Bujanie i brak czucia auta skutecznie powinny nas zniechęcić od takiej jazdy.

Duży minus należy się za system start&stop w naszym testowym Renault Grand Scenicu. Potrafił on wyłączyć silnik, gdy auto toczyło się, dojeżdżając np. do świateł. Wrzucenie "dwójki" nie pomagało i trzeba było się zatrzymać i przeprowadzić całą procedurę uruchamiania silnika. Wiem, że systemy start&stop działają różnie i taka przypadłość zdarza się, ale w Renault zdecydowanie ze zbyt dużą częstotliwością. Wyłączenie systemu, owszem, pomagało, ale tylko do kolejnego uruchomienia silnika, które za każdy razem aktywowało ten układ.

3,5 tysiąca złotych, a w najbogatszej odmianie Bose (takiej jak nasz testowy egzemplarz) 4 tysiące złotych - tyle trzeba dopłacić do Grand Scenica w porównaniu ze standardowym, pięciomiejsowym minivanem Renault. Ceny startują od 74,5 tys. zł, jednak w naszej wersji (1.2 TCe 130 Bose) trzeba wyłożyć z portfela minimum 92.350 zł. Sporo i niedużo zarazem, bowiem otrzymamy bardzo dobrze wyposażone auto, bardzo wygodne i z wszelkimi udogodnieniami, do jakich przyzwyczaiły nas minivany. A nieduży silnik pod maską pozwoli niewielkim kosztem dostać się do celu podróży, choć o jakichkolwiek sportowych doznaniach zapomnijmy. W końcu to minivan, a nie hot-hatch.

Podobne wiadomości:

Renault Megane E-Tech – elektryczny kompakt

Renault Megane E-Tech – elektryczny kompakt

Aktualności 2021-09-09

Renault Arkana z polskimi cenami

Renault Arkana z polskimi cenami

Aktualności 2021-04-20

Komentuj:

Alko-maty 2017-07-26

Jeżeli chodzi o mniejszy silnik w dużym aucie, to tutaj liczy sie tylko i wyłącznie jego moc, do dużej masy powinna być ona optymalna, tak aby auto dawało radość z jazdy i optymalne przyspieszenie. akurat w przypadku tej jednostki 130km bezie za mało bez doładowania. www.Alko-maty.pl

~Michal 2017-07-05

Mam Scenic III 1.2. Tce 130 (ale nie wersję grand). Dla mojej wersji to idealne rozwiązanie, rzadko zdarza się tak dobre połączenie. Lepsze niż 1.2 (3 cylindry) w PSA (Citroen C4 Picasso). Cicho, miło, zwinnie. Ekonomia? Downsizing + gabaryty = nie oszukasz fizyki. Przy jeździe według podpowiedzi to 7.3-7.6 w mieście, a na autostradzie, zakładając "bujanie" 130-140km spodziewajmy się nawet średnio 10l. Jest to samochód w wyjątkowo dobrej cenia biorąc wszystkie jego aspekty (silnik, wielkość, wygoda, akcesoria itp.). Polecam (będę sprzedawał najwcześniej w 2019 a raczej 2020 :) Pozdrawiam

~jam 2015-09-11

a ja małe z małym bez doładowania

~wacław 2015-08-28

to ja wolę małe auta z dużym silnkiem