Twarz
Zmiany stylistyczne, które objęły Toyotę Yaris, sprawiły, że auto wygląda o niebo lepiej niż poprzednik, któremu brakowało polotu. Teraz motyw litery X zaczerpnięty z mniejszego Aygo dodaje przedstawicielowi segmentu B zadziornego wyglądu. To zasługa nowych reflektorów oraz bardzo szerokiego grilla. Takie rozwiązanie sprawia, że auto optycznie wydaje się większe. W tylnej części zmiany są niewielkie, a nasz testowy egzemplarz posiadał czarną okleinę słupka C. Dzięki temu z daleka można odnieść wrażenie, że szyba tylna i boczne są jednym, stałym elementem.
Dominująca czerwień
Wielu producentów przy okazji faceliftingu zmienia wygląda auta, wprowadzając delikatne modyfikacje w kabinie. Z Yarisem jest inaczej, tu zmian w porównaniu do poprzednika jest sporo. Deska rozdzielcza ma węższe centralne kratki nawiewów, będące symetryczne do schowka znajdującego się po prawej stronie. Przez całą szerokość kokpitu biegnie pas, który w naszym testowanym egzemplarzu był koloru czerwonego (oferowany jest jeszcze wariant brązowy). To wraz z tapicerką skórzaną i dywanikami (dopłata 5700 zł) jest największym atutem wnętrza nowego Yarisa.
Toyota poprawiła również system multimedialny, który niestety jest pozbawiony możliwości odtwarzania płyt CD. Szkoda, gdyż wciąż wiele osób korzysta z muzyki zapisanej na płytach kompaktowych. W kabinie zastosowano bardziej miękkie materiały i w zasadzie dwie rzeczy psują dobre wrażenie po obcowaniu z wnętrzem Yarisa. Podłokietnik zamontowany przy fotelu kierowcy jest niewygodny i przez to zbędny. Pomysł na schowek z lewej strony, w górnej części deski rozdzielczej nie do końca jest trafiony. Zapewne został przygotowany pod m.in. telefon komórkowy, ale ma jedną ważną wadę. Telefon tam umieszczony przy otwartym oknie może być łakomym kąskiem dla złodzieja, który wystarczy, że bez problemu wyciągnie nam go np. gdy w upalny dzień stoimy w korku na światłach.
Podróż za jeden uśmiech
W kabinie nikt z pasażerów nie będzie narzekał na brak miejsca, zaś kierowca przyjemnie spędzi podróż za kółkiem. W konstrukcji zawieszenia zaszły zmiany, zastosowano nową belkę skrętną oraz m.in. sztywniejsze amortyzatory. Lista modyfikacji jest długa i przekłada się to na przyjemne prowadzenie w zakrętach. Inżynierowie na nowo zaprogramowali elektryczny układ wspomagania. Auto jeździ poprawnie i nie zaskakuje w zakrętach. Yaris pracuje tak, jak oczekiwałbyś tego od samochodu z segmentu B i ciężko jest się do czegoś przyczepić.
Testowaliśmy wersję wyposażoną w silnik benzynowy o pojemności 1329 cm3. Benzynowa jednostka ma zapewniać moc 99 KM przy(125 Nm). Wystarczy to na jazdę po mieście, zwłaszcza tym, którzy cenią sobie jazdę spokojną, nad szybkie zmiany pasa w dotarcia do celu przed innym użytkownikami dróg. Poza miastem mocy brakuje przy przyspieszaniu. Owszem, silnik potrzebuje wysokich obrotów, ale nawet, gdy juz wkręcimy go na obroty to auto nie daje pewności przy wyprzedzaniu.
Producent mówi
Toyota podaje spalanie przy silniku takim jak w naszym testowym egzemplarzu na poziomie 6,4 l/100 km w cyklu miejskim i 4,1 l poza miastem. W trasie udało nam się zejść do wartości bliskiej 5 litrów, a wynik poniżej będzie dla nas poziomem mistrzowskim. W mieście Yaris potrzebował ok. 7 litrów. Wynik nie najgorszy, choć biorąc pod uwagę dane fabryczne można czuć się zawiedzionym.
Cennik nowego Yarisa rozpoczyna kwota 33 900 złotych. Za wersję 5-drzwiową z silnikiem 1.33 l, takim jak w naszym testowym egzemplarzu, zapłacimy min. 61 900 złotych (wersja Dynamic). Dodatki windują cenę do ponad 71 tys. złotych. Na rynku konkurencja jest mocna, ale Yaris w nowym wydaniu zadowoli stałych klientów Toyoty i zaciekawi niezdecydowanych.
Ostatnie komentarze z Forum mojeauto.pl:
Dodaj swój komentarz +